poniedziałek, 28 lutego 2011

Ach, te nawyki...

Zadania w próbach bywają różne.

Są zadania małe, trwające może jeden dzień...
Są zadania większe, którym poświęca się tydzień, czasem i dłużej.
Są wreszcie zadania, które pozornie małe, ciągną się i ciągną przez cały okres trwania próby. Moim zdaniem... te właśnie są najwredniejsze.



Te małe trzeba po prostu odfajkować. Te większe są zazwyczaj takimi wyzwaniami, że człowiek podejmuje się ich wykonania z pasją i poczuciem, że zdobywa tym samym "szczyty dawno zapomnianych gór". Te zadania robią się praktycznie samoistnie (o ile faktycznie jesteśmy na nie nakręceni!). Co jednak, gdy coś ciągnie się miesiącami, zmienia Twój plan dnia i przyzwyczajenia, a przede wszystkim już na starcie wiesz, że naprawdę sporo wody w Odrze upłynie, zanim zobaczysz rezultaty? Ech... Nie ma już tej motywacji... Najgorsze jest to, że tych zadań nie możesz odłożyć na później. Nie możesz też w żaden sposób pójść na skróty. Potrzeba naprawdę spooooorej determinacji i samodyscypliny, by te zadania w ogóle rozpocząć!

Ja zacząłem dziś biegać ;-)

2-3 godziny w tygodniu, spokojnie powinienem znaleźć czas na to. Najlepsze będą poranki - zmusi mnie to do wczesnego wstawania, a przy okazji nie wpłynie na plan dnia. Myślę o poniedziałkach i wtorkach, bo nie mam wtedy zajęć rano. Dzięki temu nie będę mógł już spać do 10tej przynajmniej ;-) i może jeszcze "czwartki parzyste"... (kto studiuje na PWR załapie o co chodzi). Przez najbliższy miesiąc powinienem się wdrożyć, potem zadziała nawyk!

Z kolei od połowy marca zaczynam chodzić na basen. Ups zgodził się mnie uczyć, teraz tylko wybrać miejsce i terminy. Pływanie na szczęście mnie kręci ;-)

Jeszcze tylko - książka na dziś: Nikodem Marszałek, "Motywacja bez granic".

"Twoje wyjście z bloków musi być proste i przerodzić sie w nawyk. Poranek jest jedną z najistotniejszych części dnia, gdyż wpływa na Twoje funkcjonowanie i nastawienie przez resztę czasu"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz